W Wielką Sobotę w Kościele przez cały dzień trwa święcenie pokarmów i adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Zgodnie z polskim obyczajem przy symbolicznym grobie czuwa warta – ministranci, harcerze, a u nas Bractwo Świętej Anny.
Wieczorem rozpoczynają się obchody Wigilii Paschalnej — jej ceremonie należą już jednak do Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Kończy się adoracja przy Grobie Pańskim. Najświętszy Sakrament zostaje przeniesiony do tabernakulum, a umieszczaną w grobie figurę Chrystusa przykrywa się białym płótnem.
W kościele wyłącza się oświetlenie. Rozpoczyna się obrzęd liturgii światła. Przed kościołem rozpala się ognisko, którego płomienie zostają poświęcone przez kapłana. Następnie od poświęconego ognia zapala się paschał, symbolizujący Chrystusa, czyli Światłość świata, co ma uzmysławiać, że dokonała się Pascha, przejście z mroku do jasności, ze śmierci do życia. W uroczystej procesji paschał zostaje wniesiony do świątyni. Po trzykrotnym śpiewie kapłana: „Światło Chrystusa” i odpowiedzi wiernych: „Bogu niech będą dzięki” — zgromadzeni mogą zapalić od ognia paschału swoje świece. Liturgia światła kończy się odśpiewaniem modlitwy dziękczynno – uwielbiającej, która wysławia łaskę zbawienia.
Liturgia słowa Wigilii Paschalnej składa się z dziewięciu czytań, przeplatanych psalmami i modlitwą. Następnie zapala się światła na ołtarzu, uderza się w dzwonki, a celebrans intonuje hymn „Chwała na wysokości Bogu”. Po radosnym Alleluja, odśpiewanym po raz pierwszy od 40 dni, czytany jest tekst Ewangelii o pustym grobie. Liturgię słowa zamyka homilia.
Kolejna część uroczystości, poświęcona jest tajemnicy sakramentu chrztu. Celebrans poświęca wodę chrzcielną przez zanurzenie paschału w naczyniu z wodą. Wszyscy zgromadzeni w świątyni odnawiają przyrzeczenia chrzcielne, wyznają swą wiarę i wyrzekają się szatana. Zostają oni również pokropieni wodą święconą. Liturgię chrzcielną kończy modlitwa wiernych.
Ostatnim akcentem jest wezwanie do udziału w procesji rezurekcyjnej, która w naszej Parafii odbywa się dookoła świątyni.
fot: Jacek Zduń