Oaza w górach

86 kilometry marszu, 1000 metrów przewyższenia, 4 noce w schroniskach. Na papierze to tylko liczby, w sercach młodzieży to konkretna historia.  Od 28.04 do 2.05 młodzież z Salwatorskiej Oazy uczestniczyła w pieszej wędrówce po Beskidzie Żywieckim.

Nasi Oazowicze wraz z kolegami z innych parafii na 5 dni przenieśli się do trochę innego świata. Każdego dnia zakładaliśmy górskie buty, plecak i z całym dobytkiem ruszaliśmy w trasę. Na szlaku czekały na nas piękne panoramy Tatr rozciągające się z hali na Rysiance i zachodzące słońce widziane ze szczytu Pilska. Szczególnie cieszyliśmy się pierwszego i drugiego Maja obserwując budzącą się do życia wiosnę w Beskidach. Była również druga strona medalu, której na imię gęsta mgła na Wielkiej Raczy, przelotne opady deszczu, powalone drzewa na trasie i sporo śniegu pod nogami. Każdy dzień niósł ze sobą coś niepowtarzalnego i zostawił ślad w naszych wspomnieniach.

Dni kończyliśmy w schronisku lub w chatkach studenckich. Tam stawaliśmy się szefami kuchni i małymi artystami. Po napaleniu w piecu lub kominku, był czas na przygotowanie jedzenia, a potem już długie godziny spędzone z gitarą i piosenką. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że nasza młodzież oazowa naprawdę zaskakiwała mnie zdolnościami muzycznymi i bogatą znajomością repertuaru. Wśród śpiewu i gry na gitarze toczyły się rozmowy o tym, co najważniejsze i tym co mniej ważne. Zasypialiśmy bardzo zmęczeni i jeszcze bardziej zadowoleni.

Myślę, że każdy kto z szanownych Czytelników chodzi po górach dobrze czuję klimat tych dni. Kto zaś nie chodzi a jest młodym człowiekiem niech śmiało dołączy do Oazy Młodzieżowej na Salwatorze. Może w przyszłym roku również gdzieś pójdziemy.

ks. Jacek Bernacik